prolog/czyli: zamiast wstępu To będą swojego rodzaju podróże. Sentymentalne... z delikatną domieszką nostalgii a nawet snobizmu. Próba zachowania w trwałej formie historii, które stały się esencją życia pasjonata. Hobbysty. Poszukiwacza. Kolekcjonera... Próba opowiedzenia o pasjach dość trwale zrośniętych z osobą opowiadającego, może - o ich genezie, może - dla samej PAMIĘCI o czasach przeszłych oraz tych nie bardzo odległych, które miały i mają specyficzny koloryt i smak. I niosą ze sobą - za pośrednictwem małych i większych KLAMOTÓW - wspomnienia, które generują wspomnienia, które wspomnienia ilustrują, a z których składa się przeszłość. Jest to mechanizm niekoniecznie rozumiany przez tzw. normalne otoczenie... Zwłaszcza dziś, gdy czasy mamy ciekawe a znakomita Rodaków większość ma i tak ważniejsze sprawy dnia codziennego na głowie, niż duperele o zbieraniu puszek po piwie... Będzie to także - mam nadzieję - próba spojrzenia na uczucia, sympatie i pasje z perspektywy hołdu dla PRZEDMIOTÓW. Przedmiotów nierozerwalnie połączonych z emocjami... Przedmiotów, w których życiu jesteśmy - ponoć - tylko epizodem... Do tego - w znakomitej części - przedmiotów nie będących sklasyfikowanymi dziełami sztuki malarskiej, eksponatami numizmatycznymi czy walorami filatelistyki, czyli: w pewnych warstwach (cywilizowanego :-))) społeczeństwa Kraju nad Wisłą uważanymi za NIC ważnego. Bez względu na to co owo NIC miałoby oznaczać. Jednak... może właśnie te rozważania pozwolą wielu NIEdoceniającym piękna i wartości (poza czasem czysto materialną :-) rzeczy ZWYKŁYCH, najzwyklejszych na wypracowanie - przy okazji - innego widzenia RZECZYwistości...?
Kultura kolekcjonerska w Polsce leżała długo między bruzdami codzienności. A mówiąc szczerze: nie było jej wcale. Kolekcjonowanie czegoś co nie ma wartości (materialnej) jako aksjomatu mijało się jakby z celem. |
|