prolog/czyli: zamiast wstępu W niektórych przypadkach nawet jest/było powodem do wstydu, a w rezultacie do ukrywania swoich pasji w miejscu niedostępnym dla świata i bliższych lub dalszych znajomych. Rodziny nie wyłączając. W ostatnich latach sytuacja jakby się poprawiła. Coraz więcej ludzi nie czai się ze swoimi pasjami i pomalutku zaczyna się to i owo prostować. Pomagają w tym rozmaite serwisy: od hobbystycznych i klubowych po aukcyjne. Powstają dyskusyjne fora. Oczywiście: internet wiele ułatwia, jednak jak będzie - czas pokaże.
Bohaterami moich mniej lub bardziej udanych opowieści będą więc przedmioty. I to wcale nie uznane dzieła sztuki i pamiątki historyczne z najwyższych półek, ale - przedmioty codziennego użytku, sprzęt, zabawki i przyrządy, których funkcją życiową jest służyć w codzienności człowieka: uczyć, bawić, pomagać w pracy. Inne stany emocjonalne - to już kwestia całkiem indywidualna. Dla każdego. Trudno przecież wymagać od użytkownika np. żelazka, telefonu czy magnetofonu - aby darzył sprzęt, z którym właśnie ma randez vous - specjalnym uczuciem, wykraczającym poza instrukcję obsługi, mając na uwadze to, że kiedyś tam, za siedmioma górami i pięcioma elektrowniami atomowymi - ktoś będzie kontemplował formę tego i owego przedmiotu... i płakał nad każdą ryską na obudowie... o poważniejszych uszkodzeniach nie wspominając... :-) Życie codzienne to nie muzeum z eksponatami zgromadzonymi w gablotach. Niestety.
Nie wykluczam oczywiście możliwości zaistnienia u wielu odwiedzających to miejsce i czytających te teksty przekonania, że w czasach jak już napisałem: ciekawych, tworzę problemy, które nie istnieją... Bo jak powiedział kiedyś jeden skoczek spadochronowy: "... jest to w sumie trochę nielogiczne: tak wyskakiwać z dobrego samolotu..."
Chociaż...
|
|